Obecnie meble i elementy wyposażenia wnętrz są łatwo dostępne i dosyć tanie, dlatego chętnie je kupujemy. Jednak popularność kupowania w sieciówkach oznacza, że nasze wnętrza są coraz bardziej jednakowe, gdyż duże sklepy stawiają na bezpieczny, czyli prosty minimalistyczny design, stonowane kolory i wzory.
Z drugiej strony ciągle jesteśmy online i nasze oczy karmią się trendami. Czy wszyscy mają już na ścianie makramę ze sznurka albo obraz ze zwierzętami przebranymi za ludzi, albo może niebieskie postacie Matissa? Na podłodze leży biały włochaty dywan z czarnym geometrycznym wzorem, a na komodzie dekoracyjny globus.
Czy w tak urządzonym wnętrzu czujemy się jak u siebie? Czy jesteśmy skazani na “wygodną estetykę” i życie w showroomie Ikea? Jak poradzić sobie z tym snobistycznym (ale głęboko zakorzenionym) lękiem, że urządzanie własnego mieszkania skończy się banałem, że w końcu Twój dom będzie wyglądał jak każdy inny? Zwłaszcza jeśli masz przywiązanie do posiadania rzeczy pięknych, życia wokół piękna, interakcji z nim i wprowadzania go do swojego życia?
Powolne kupowanie
Co zrobić żeby wystrój reprezentował naszą osobowość i przy okazji nie wydać fortuny? Po pierwsze ważne jest to żeby kupować powoli i zachować w swoim życiu miejsce na specyficzne i nieoczekiwane przedmioty, które pojawią się z czasem. Tak, nawet jeśli jest to sofa z Agaty, którą wszyscy Twoi znajomi mogą rozpoznać na pierwszy rzut oka, lub wózek barowy IKEA, który wszyscy Twoi znajomi mogą rozpoznać na pierwszy rzut oka, a Ty masz monsterę i figowca. (Okazuje się, że wiele rzeczy jest popularnych, ponieważ są dobre) Może nie są gustowne, ale kochasz je – głęboko i szczerze. Lub kochasz osobę, która ci je podarowała. Układasz te przedmioty, pokój po pokoju, a przestrzeń między nimi przypomina dom.
Wiara w powolne kupowanie sprawiła, że przez pierwszy rok nie miałam wieszaka na ubrania ani komody. Skorzystałam więc z wieszaka zostawionego przez poprzedniego lokatora – obraźliwie brzydkiego, ale darmowego, podczas gdy cierpliwie czekałam na znalezienie idealnego. Położyłam swoje książki na podłodze –i dopiero rok później przyniosłem do domu regał na książki, po długiej introspekcji. Nie chciałem półki z książkami, która byłaby po prostu do zaakceptowania.
Kupując powoli, stawiasz opór wobec masowo produkowanego „dobrego smaku”. Dlatego nie mebluj całego mieszkania w jeden weekend! W końcu chcemy, abyśmy czuli, że nasze domy to my. Chcemy, aby odzwierciedlały nasz gust kolorem, teksturą, formą – aby prezentowały naszym oczom rozkoszny odpoczynek. Ale nasze gusta nie powstają w jeden dzień – z czasem narastają i kumulują się. Nas samych, nasze preferencje kształtuje historia doświadczeń, zainteresowań, pragnień. Dekorowanie domu– takiego, który czuje się indywidualnie i wyraźnie sobą – dzieje się z czasem.
Więc. Przenieś się do nowego mieszkania. Doceń i delektuj się nieoczekiwaną pustką, nawet jeśli jesz obiady przy biurku – jedną z niewielu rzeczy, które przyniosłeś ze swojego starego domu. Delektuj się spokojem. Zastanów się przez chwilę nad życiem w surowym i ascetycznym minimalizmie, nawet jeśli nie masz do tego serca. (Na początek chciałbyś mieć więcej niż jeden kubek.)
Pozwól sobie na nieoczekiwany i radosny zakup. W promienny weekendowy poranek kup deskę do krojenia o nietypowej, falistej formie od kobiety, której rzemiosło sprawia, że po raz pierwszy poczujesz piękno obróbki drewna. Niech spokój przestrzeni wypełni się krok po kroku spokojem obecności – rzeczami, które znalazłeś, pokochałeś i przyniosłeś do swojego domu.
Łatwiej jest zakochać się w kimś niż zakochać się w sofie (no cóż, w swoim przedziale cenowym), więc czekaj – i czekaj – i czekaj. Zrób to i cierpliwie przewijaj olx w drodze do domu. Miej otwarte serce na właściwą rzecz do kochania.
Zrób to, z dumy lub wybredności, aby zaoszczędzić pieniądze lub przetestować swoje niepewne zaangażowanie w „minimalistyczny dom” i „rozsądną kuchnię”, dopóki nie zdecydujesz, że naprawdę chcesz moździerza i tłuczka. Twój dom będzie się powoli układał, ale stworzy się gdy będziesz żył swoim życiem, kupował powoli i robił miejsce na nieoczekiwane piękno. I czy nie jest to lepsze niż kupowanie wszystkiego od IKEA?